Strona główna BOURBON Jim Beam. Recenzja kultowego bourbonu

Jim Beam. Recenzja kultowego bourbonu

Zawartość alkoholu 40,0

Cena 70,00

Pojemność 0,70

33681
22
Jim Beam

W Kentucky, jednym ze stanów USA, uprawia się m.in. tytoń i kukurydzę. Kiedy myślę „tytoń”, widzę siebie z aromatyczną fajką nabitą maksymalnie, a kiedy myślę „kukurydza”, w mojej dłoni pojawia się kieliszek whisky. Siedzę na drewnianej werandzie, a obok biegają duże, chude psy.

Zadziwiające, jakie obrazy podpowiada wyobraźnia. I jak logiczne, jeśli zderzy się je właśnie z Jim Beam.

Bursztynowy bourbon, znany chyba każdemu, a ceniony na pewno na całym świecie, co jakiś czas konkuruje z Jackiem Danielsem na imprezach. Zdecydowany w smaku, trochę dziwny w zapachu (za każdym razem, kiedy wącham zawartość kieliszka z tą whisky, przypomina mi się zapach mojego śp. chomika), ma w sobie coś, co przyciąga i każe do niego wracać. To chyba ta niemożność całkowitego określenia smaku. Przez różne przymiotniki można go sobie przybliżać, ale ciągle pozostaje coś nieuchwytnego do zdefiniowania. W tym chyba tkwi siła każdej whisky.

Bourbon Jim Beam produkowany jest od XVIII wieku, a pierwsza beczka została sprzedana w 1795 roku. Od tamtego czasu receptura była przekazywana następnym pokoleniom rodziny. W tej chwili jest przechowywana w banku w Kentucky.

Jim Beam Bourbon
Jim Beam Bourbon

Wiadomo jednak, że tak jak inne whisky, Jim Beam dojrzewa w dębowych beczkach. Ponoć drożdże, które dodaje się do alkoholu, pochodzą z prywatnych zapasów familii. Jeśli komukolwiek zdarzy się być kiedyś w tamtych rejonach, od 1999 roku działa tam tzw. „Mekka mocnego alkoholu”, czyli „Kentucky Bourbon Trail”. Można zwiedzać wielkie gorzelnie, w tym Jim Beam.

Jim Bean ocena

Jim Bean White Label  to solidny wybór dla każdego, kto chce spróbować amerykańskiego bourbonu bez wydawania fortuny. To taki „solidny średniak” – nie zachwyca, ale też nie rozczarowuje. Możesz go pić w różny sposób i zawsze dostarczy przyzwoitego doświadczenia. Więc jeśli jeszcze nie mieliście okazji, warto spróbować.

 

22 KOMENTARZE

  1. Po Jim Beam’a sięgam dość często i nie odnotowałem spadku jakości. JB w nowej, kanciastej butelce jeszcze nie piłem. Być może trafiła się jakaś gorsza partia lub faktycznie spadła jakość wraz z nowym designem butelek. Muszę spróbować wersji aktualnie dostępnej w sprzedaży.

    Co do samego JB dla mnie jest to ulubiony bourbon. Mimo młodego wieku oraz pewnej szorstkości, JB łączy w sobie wszystkie cechy charakterystyczne dla tego alkoholu. Warto spróbować choć raz i samemu ocenić 🙂

  2. Hmm moze nie spadek jakosci, ale moze mieli gdzies trefny towar… bo sam natrafilem na tragiczna butelke, zapach sprytu, po 3 szklankach oczy bolaly jak od spawarki, a na drugi dzien glowa chciala eksplodowac, od tego czasu juz nie kupilem tego trunku i boje sie zaryzykowac…

  3. Wczorajsze otworzenie kupionego parę dni temu Jima zaowocowało zdziwieniem: fałszywka! Znany zapach burbona ledwo ledwo wyczuwalny, smak natomiast jakościowo podłej wódki, zabarwionej czymś tam. Może notkę przeczyta ktoś odpowiedzialny za rynek w Polsce i machnie dalej do producenta. W moim odczuciu pięć dych do tyłu, tym napitkiem nie będę się maltretował, po prostu więcej go nie kupię.

  4. Podobne odczucia, choć 2 lata później. Kupiony w Lidl przed tygodniem, butla 1L. Piłem Jima nie raz wcześniej (nie tak dawno, w przeciągu roku na pewno) i nigdy tak nie smakował – ziołowy posmak herbaciany, wszystko jakby na marnym przemysłowym bimbrze, nie przypomina burbona. Nawet z colą to czuć i nie wchodzi. Zdziwienie.

  5. Miałem to samo. Pierwszy raz pół roku temu – kupiony w Kauflandzie. Następna butla po miesiącu też Kaufland. Następna z TopMarket też dno. Zawsze to samo – ostry smak kiepskiej gorzałki, przymulenie po wypiciu i dość specyficzny kac, który ze względu na niewielką wypitą ilość w ogóle nie powinien się pojawić.
    W międzyczasie wygrzebałem u ojca jakąś starą zapomnianą flaszkę i z nią wszystko było w porządku.

  6. Zauważyłem to pewną zniewieściałość preferencji Panów/Pań , których smak jest osadzony wyraźnie jeśli nie na prunelkach, to na francuskich koGniakach. Otóż nie , Beam to typowo ameryakański zajzajer , albo płyn do lutownicy. Jęsli oczekujecie czegś innego to sugeruję jogurt owocowy z biedronki – bo jesli chodzio mnie, to chwalę sobie – i polecam

  7. Jim Beam, doceniam markę, ale jabłkowy JB to kompletna porażka dobrego alkoholu. Kupując myślałam, że to naturalna nuta jabłkowa w dobrym alkoholu. Okazało się, że to aromat zielonego jabłka smakujący tak samo jak w gumie do żucia i najniższej jakości napojach. Aż mi się wierzyć nie chce, że można tak „upodlić” dość dobry trunek.

  8. No i ja trafiłem na dziwny towar. Buletka 1 L, kupiona w Biedronce. Smak przedziwny, samo otwarcie bulelki dało po nosie spirytem. Nie dopiłem, stoi pół butelki i nie mam chęci tego próbować raz jeszcze Szukałem co może być nie tak i trafiłem tutaj, widzę że nie tylko jak trafiłem na coś zupełnie innego niż wcześniejsze butelki. Poszedłem do zwykłego sklepu pooglądać butelki i to co mu się rzuciło w oczy to nr partii: na mojej butelce ledwo widoczny na szkle, szarymi napisami, widoczny tylko przy patrzeniu z bardzo bliska i pod światło. Inaczej wogole go nie widać. Na butelkach ze zwykłego sklepu normalny napis z numerem, czytelny, biały, wyraźny druk.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Proszę podać swoje imię tutaj
Captcha verification failed!
Ocena użytkownika captcha nie powiodła się. proszę skontaktuj się z nami!